Znałem ich obu nieźle; nie mam przeto wątpliwości, że byli to dwaj wielcy ludzie, wielcy Polacy, wielcy obywatele Rzeczpospolitej Rogatych Dusz. Byli wielcy na dwa odmienne sposoby: diagnozy polityczne mieli odmienne, ale łączył ich nonkonformizm, odwaga i konsekwencja. Kisielewski podpisał się na jednym z listów do Giedroycia: „Kot, który chodzi własnymi drogami, podobnie jak i Jerzy Giedroyc”.
Ich wzajemna korespondencja to jakby postrzępiony wizerunek tych dwóch osobowości: ich konfliktów, którym towarzyszyła fascynacja. Była to i przyjaźń, i dystans. Nigdy nfe doszli do tego, by mówić sobie po imieniu. Zawsze było „panie redaktorze” z „panie Stefanie”.
I jeszcze jedno – przy wszystkich różnicach łączył ich krytycyzm wobec syndromu „polskiego zakonu”, megalomanii narodowej skrzyżowanej z kompleksem niższości, zakłamania skrzyżowanego z tromtadracją patriotyczną.
Adam Michnik (fragment wstępu)
Warszawa 2020
Instytut Dokumentacji i Studiów nad Literaturą Polską
Oddział Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza
Association Institut Littéraire „Kultura”
Biblioteka „Więzi”