„CO TO JEST FILOZOFIA?” – naszą rozmowę o filozofii należałby zapewne rozpocząć od postawienia tego wstępnego, prostego pytania. Jakże bowiem mówić o filozofii, nie wiedząc, czym ona jest. Łatwo się jednak przekonać, że odpowiedź na to proste pytanie jest wyjątkowo trudna. Można wprawdzie przytoczyć wiele definicji filozofii, niemal tak wiele, ilu było filozofów. Można również próbować uogólnić te różnorodne, niekiedy nawet sprzeczne ze sobą definicje, podać ich cechy wspólne i powtarzające się, aby zbudować jakieś określenie „filozofii w ogóle”. W tym drugim wypadku otrzymamy jednak definicję tak abstrakcyjną, że niewiele nam ona naprawdę o filozofii powie; w tym pierwszym zaś – uzyskamy, co prawda, pewien dostęp do rozumienia filozofii przez jakiegoś myśliciela, ale żeby stało się nam ono rzeczywiście dostępne i pełne znaczenia, musielibyśmy poznać dokładnie tę konkretną doktrynę, tę właśnie konkretną filozofię. Oba te zadania rozwiązują z powodzeniem niemal wszystkie podręczniki historii filozofii. Pozostawmy więc im prezentację ogólnych i szczegółowych definicji. Pozostawmy również na boku pozornie proste pytanie: „Co to jest filozofia?”. Odpowiedzi spróbujemy poszukać inaczej – nie wprost… Zamiast definiować filozofię, już na samym wstępie spróbujmy przyjrzeć się jej niejako od wewnątrz: przekonać się samodzielnie, na czym polega jej praca, czym filozofia się interesuje, w jaki sposób się zaczyna i dokąd prowadzi. Nasze rozważania o filozofii będą miały sens tylko wtedy, jeśli staną się – a to zależy tylko od nas – rozważaniami filozoficznymi.
Zacznijmy je zatem od… zdziwienia. Wszyscy doskonale znamy ten dziwny stan ducha, dziwimy się nierzadko, dziwimy się z różnych powodów. Zdziwienia są takimi samymi trwałymi składnikami naszego codziennego życia, jak rozczarowania i radości, oczekiwania i lęki. Mówimy często „a to coś dziwnego”, „zadziwiające” itp. Przystajemy zdziwieni kształtem jakiejś rzeczy, czyimś zachowaniem, jakimś dziwnym wyrażeniem. Właśnie: przystajemy i zaczynamy się bacznie przypatrywać bądź uważnie wsłuchiwać. Nawet jeśli po chwili już nie pamiętamy, że coś nas zdziwiło, przed momentem musieliśmy oderwać się od bieżących spraw, zwolnić kroku, przestać zwracać uwagę na to, co nas zwykle zajmuje i czym się zajmujemy. Niekiedy nawet „otwieramy usta ze zdziwienia” albo wręcz „stajemy jak wryci”. Zdziwienie jest jak gdyby przerwą w naszej codziennej gonitwie, wytrąceniem z innych, bardziej naturalnych i codziennych stanów. Nakazuje nam zatrzymać się – choćby na moment – i skupić wzrok i słuch na przedmiocie naszego zdziwienia. Nie pozwala przejść obojętnie, porusza nasze myśli i wzbudza nasze emocje. Powrócimy do opisu tego stanu i jego konsekwencji, oddajmy jednak w tym miejscu głos filozofom, którzy nie bez racji twierdzą, że ich ulubione zajęcie – filozofowanie – rodzi się właśnie ze zdziwienia. W jednym z dialogów Platona czytamy: To stan bardzo znamienny dla filozofa: dziwić się. Nie ma innego początku filozofii, jak to właśnie (Teajtet, przeł. Wł. Witwicki, [w:] tegoż: Dialogi, Wydawnictwo Antyk, Kęty 1999, t. II, s. 351).
Inny wielki grecki filozof, Arystoteles, potwierdza słowa Platona: Dzięki bowiem dziwieniu się ludzie obecni, jak i pierwsi myśliciele, zaczęli filozofować; dziwiły ich początkowo niezwykłe zjawiska spotykane codziennie, później z wolna stawali wobec trudniejszych zagadnień, jak na przykład wobec zjawisk związanych z Księżycem, Słońcem i gwiazdami, i wobec powstania wszechświata. A kto jest bezradny i dziwi się, poznaje swoją niewiedzę (Metafizyka, przeł. K. Leśniak. PWN, Warszawa 1983, s. 8).
Filozofowie, którzy zazwyczaj spierają się ze sobą zawzięcie i na każdy temat wypowiadają wiele różnych opinii, w tej jednej kwestii – że zdziwienie jest niezbędnym elementem filozofowania, jego podstawowym warunkiem – zgadzają się niemal jednomyślnie. Do słów Platona i Arystotelesa nawiązuje m.in. wybitny współczesny filozof – Martin Heidegger. Nie tylko komentuje je w bardzo ciekawy sposób, ale i przekłada na nowo przytoczone fragmenty. Posłuchajmy:
Platon w „Teajtecie” powiada […]: „Bardzo specyficznym jest mianowicie dla filozofa ów pathos – zdziwienie; nie ma bowiem innego przemożnego początku filozofii jak właśnie ten”. Zdziwienie jako pathos jest arché filozofii. Winniśmy greckie słowo arché rozumieć w jego pełnym sensie. Nazywa ono to, skąd coś wychodzi. Lecz owo „skąd” nie zostaje bynajmniej zarzucone w momencie wyjścia; owa arché odsyła raczej ku temu, co mówi czasownik archein, a więc ku temu, co rządzi, ów pathos zdziwienia nie stoi po prostu u początku filozofii tak, jak np. umycie rąk poprzedzające operację chirurgiczną. Zdziwienie unosi i przenika filozofię. Arystoteles w „Metafizyce” wypowiada to samo: „Przez zdziwienie mianowicie, dotarli ludzie, zarówno teraz, jak i kiedyś, do owego przemożnego początku filozofowania (do tego, skąd filozofowanie wychodzi i co całkowicie wyznacza przebieg filozofowania).
Myślelibyśmy zgoła powierzchownie czy wręcz nie po grecku, gdybyśmy chcieli sądzić, że Platon i Arystoteles skonstatowali tu tylko to, że zdziwienie jest przyczyną filozofowania. Gdyby tak sądzili, oznaczałoby, iż kiedyś ludzi zdziwiło coś, mianowicie byt, to, że jest i czym on jest. Pobudzeni zaś tym zdziwieniem zaczęli filozofować. Gdy tylko filozofia ruszyła z miejsca, zdziwienie w sensie impulsu było już zbyteczne, tak że zanikło. Bo też mogło zaniknąć, jeśli było tylko impulsem. A jednak: zdziwienie jest arché – przenika ono każdy krok filozofii. Zdziwienie to pathos. Zwykle przekładamy pathos jako pasję, namiętność, wrzenie uczuć. Lecz pathos wiąże się z paschein, cierpieć, wycierpieć, znosić, wytrzymać, pozwalać się nieść przez coś, pozwalać się wyznaczać przez coś. […] Musimy zaryzykować takie tłumaczenie, gdyż ono jedynie chroni nas przed rozumieniem słowa pathos w nowożytno-współczesnym, psychologicznym sensie. Tylko wówczas, gdy rozumiemy pathos jako zestrój (pewną specyficzną postawę), możemy również scharakteryzować bliżej owo thaumadzein – zdziwienie. W zdziwieniu jesteśmy zatrzymani. Cofamy się niejako przed bytem – przed tym, że byt jest, i że tak a nie inaczej jest. Owo zdziwienie nie wyczerpuje się jednak w tym cofnięciu przed Byciem bytu, lecz jest tak, jak gdyby to cofnięcie i zatrzymanie się było zarazem przyciągane i przykuwane przez to, przed czym się cofa. Tak więc zdziwienie jest dyspozycją, w której i dla której otwiera się Bycie bytu (Co to jest filozofia?, przeł. S. Blandzi, [w:] Heidegger dzisiaj, Aletheia, nr l (4) 1990, s. 45 i 47).
Przyjrzyjmy się teraz bliżej tej osobliwej postawie, która wyznacza początek wszelkiego filozofowania. „Początek”, o którym tu mowa, najlepiej opisuje greckie słowo arché. Znamy je z takich zadomowionych w języku polskim wyrażeń, jak „archeo-logia” czy „arche-typ”. Po grecku słowo arché ma wiele znaczeń – pośród nich: moment rozpoczęcia się czegoś; pierwsza zasada, która leży u podstaw wszystkich rzeczy; niezmienne podłoże wszelkich zmian; ostateczne źródło. Zwróćmy w tym miejscu uwagę na to ostatnie – arché jako źródło.
Źródło jest początkiem w wyższym stopniu niż moment zaczęcia się czegoś: od źródła, w najbardziej dosłownym znaczeniu tego słowa, rzeka nie tylko rozpoczyna swoje istnienie, ale i czerpie z niego nadal swoje wody. Źródło zapoczątkowało ją w czasie, wyznacza jej początek w przestrzeni, stanowi jej przyczynę i zasadę. Jest początkiem, który trwa i który nieustannie pozostaje w ruchu, działa (Wł. Stróżewski, Dialektyka twórczości, Kraków 1983, s. 162).
Właśnie zdziwienie jest początkiem filozofii w takim znaczeniu, w jakim źródło daje początek rzece. Nie chodzi tu o jednorazowy impuls, ani o przyczynę powodującą jakiś skutek, ale o element trwały i obecny w każdym momencie. Zdziwienie unosi i przenika filozofię – powiada Heidegger.
Zdziwienie łączy w sobie dwa – na pozór sprzeczne, a w rzeczywistości dopełniające się – stany duchowe. Dziwiąc się, wyrażamy zarazem podziw i niedowierzanie. To, co nas dziwi, pociąga nas, fascynuje, ale budzi w nas także jakby pewną nieufność. „ Jakie to piękne!”, mówimy, podziwiając coś. Ale jednocześnie myślimy: „Czy to możliwe, żeby to coś było aż tak piękne?”. Oba te składniki, podziw i niedowierzanie, sprawiają właśnie, że „w zdziwieniu jesteśmy zatrzymani” – że dziwiąc się, przystajemy i wpatrujemy się lub zasłuchujemy w coś, co nas dziwi. To, co nas dziwi, zatrzymuje nas. Zwróćmy uwagę na fakt, że zdziwienie tworzy się pomiędzy nami a tym, co nas dziwi i zatrzymuje. Ani my nie jesteśmy autorami naszego zdziwienia, ani też sam przedmiot, który podziwiamy. Jest ono zawsze pomostem łączącym oba te brzegi.
Co dzieje się dalej? Otóż naturalną konsekwencją zdziwienia – podziwu i niedowierzania – jest pytanie. Zdziwienie filozoficzne nie wyczerpuje się w samym akcie dziwienia się, chce wiedzieć, „co” i „dlaczego” nas dziwi. Dlatego pyta. Ten, kto się zdziwił, pyta. I przeważnie pyta w taki sposób i zadaje takie pytania, które podważają odpowiedzi znane nam do tej pory, podsuwane nam dotąd jako niewątpliwe i oczywiste. Decyduje o tym cały czas ów rozstrzygający moment zdziwienia. Zwróćmy ponadto uwagę na to, że zdolność dziwienia się łączy się tu ze zdolnością niepokojenia. Sami jesteśmy zaniepokojeni i swój niepokój wyrażamy w pytaniu; ten z kolei udzieli się innym, słyszącym to pytanie. Dlaczego by nie postawić znaku zapytania tam, gdzie wszyscy dotąd widzieli kropkę? Wynikające ze zdziwienia zapytywanie charakteryzuje ponadto specyficzna dociekliwość. Ten, kto się zdziwił i zadał pytanie, nie poprzestaje na pierwszej lepszej nasuwającej się odpowiedzi. Co więcej, nie zadowala go żadna odpowiedź. Wciąż pyta i nie ustaje w zapytywaniu. Dlatego właśnie powiada się niekiedy o filozofii, że jest sztuką stawiania pytań, a nie udzielania odpowiedzi. Gdybyśmy sformułowali ostateczną odpowiedź, przestalibyśmy się dziwić…
Podsumujmy: cóż to takiego, owo zdziwienie, które jest podziwem i niedowierzaniem zarazem, które niepokoi i kwestionuje, pyta i docieka? Tę zadziwiającą sztukę dziwienia się można nazwać po prostu sztuką myślenia. Do tego określenia filozofii – jako sztuki myślenia – będziemy wracać wielokrotnie. Ten, kto zdziwił się i pozwolił następnie, by owo zdziwienie przybrało kształt dociekliwego zapytywania, zaczął myśleć… Zdziwienie zbudziło go do myślenia, ściśle – obudziło w nim gotowość do myślenia.
Cezary Wodziński
Publikowany wyżej tekst pochodzi z książki Cezarego Wodzińskiego „Filozofia jako sztuka myślenia. Zachęta dla licealistów”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2000.