A to Polska właśnie | PP 177/2023

 

W RAMACH CZWARTKÓW literackich 19 stycznia w reprezentacyjnej Sali Czerwonej Pałacu Działyńskich w Poznaniu miało miejsce spotkanie z profesorem Grzegorzem Kucharczykiem. Odbyło się ono pod hasłem Jak opowiadać najnowszą historię Polski, połączono je bowiem z promocją jego najnowszej książki pt. Historia Polski 1914 –2022, przygotowanej na zamówienie Wydawnictwa Zysk i S-ka. Spotkanie prowadził szefujący Fundacji Kórnickiej profesor Tomasz Jasiński (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza). Nie bez znaczenia jest fakt, iż zarówno obaj panowie, jak i założyciel Wydawnictwa Tadeusz Zysk oraz licznie zgromadzona publiczność, głównie starszej generacji z tytułami i stopniami naukowymi, zasilają listę członków Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego (AKO) w Poznaniu. Klub stanowi wspólnotę jednego wyznania, światopoglądu, oraz jedynej słusznej wizji upolitycznionej historii.

Przyszłam na spotkanie, uwiedziona zapowiedzianą tematyką i chęcią podyskutowania na temat niezwykle złożony, szczególnie w obliczu coraz częstszego kwestionowania tożsamości naukowej cechu historyków, utraty przezeń monopolu na przekazywanie wiedzy o przeszłości. Sądziłam, że będziemy świadkami wymiany opinii, jak radzić sobie z ogromnym przyrostem subdyscyplin humanistycznych, dyskusji na temat konieczności otwarcia historii na nowe koncepcje, teorie, narzędzia badawcze, szerszego uwzględnienia przez historyków wyników badań kulturoznawców, literaturoznawców, antropologów, sporów o definicje, interpretacje, sens nadawany dziejom. Wśród badaczy najnowszej historii przebija bowiem niepokój nie tylko o jej status naukowy, ale głównie o wolność i autonomię badań. Postrzegamy zagrożenia, ale nie mamy gotowych recept.

Zapowiedziany temat okazał się jednak tylko pretekstem do wymiany uwag prowadzącego i głównego bohatera spotkania na temat prześladowania Kościoła katolickiego w Polsce, zdrady „Okrągłego Stołu”, „antypolonizmu niemieckiego” i „niemieckiej” Unii Europejskiej. Przedstawione tezy stanowiły wyłącznie powielenie retoryki prawicowych mediów społecznościowych, urągały podstawowemu kanonowi warsztatu historyka, były pełne przekłamań, mimo iż na wstępie gość spotkania został zarekomendowany jako uosobienie godności, etyki i moralności.

Kiedy oddano głos publiczności, zakwestionowałam słuszność przedstawionej opowieści o najnowszej historii Polski, pragnąc przedstawić własne argumenty. Prowadzący nie wyraził zgody; dozwolone było tylko stawianie pytań. Nie miałam jednakże pytań; świadoma, iż na najważniejsze wątpliwości nie uzyskam od profesora Kucharczyka odpowiedzi. Jak zauważył bowiem Jerzy Jedlicki w książce Jakiej cywilizacji potrzebują Polacy (2002), wielkie tematy myśli społecznej i politycznej mają to do siebie, że nie znajdują ostatecznych rozstrzygnięć. Trawią one naszą cywilizację, wyrażają niepokoje i frustracje epoki. Z dyskusji, jaką wywołują, mogą wyłaniać się kwestie wymagające rozwiązań politycznych i prawnych, same zaś tematy nie są ani w teorii, ani w praktyce rozwiązywalne. Trudno wyobrazić sobie, aby to historycy rozstrzygali największe kontrowersje zajmujące opinię publiczną. Takie debaty nie dążą przecież do rozstrzygnięcia; one przygasają, by w innym czasie i innych okolicznościach wybuchnąć na nowo.

Po raz pierwszy w mojej długiej drodze naukowej spotkałam się z odmową wymiany myśli, przedstawienia odmiennych od wygłoszonych ex cathedra argumentów. A przecież w tymże budynku i w tejże sali odbywały się w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku (siedziba Instytutu Zachodniego) konferencje, podczas których partyjni i bezpartyjni rozmawiali i dyskutowali ze sobą. W tej niespodziewanej sytuacji poraziła mnie nie tylko postawa prowadzącego spotkanie, ale także, przede wszystkim, reakcja publiczności. Nikt nie wstawił się za moim postulatem skomentowania i przedyskutowania wygłoszonej opowieści o najnowszej historii Polski. Buczenie, wyklaskanie każdej mojej próby wypowiedzi, demonstrowana jawnie wrogość, czy wręcz nienawiść, przywodziły na pamięć okrzyki pogromowe.

Dopiero po nabyciu książki i jej lekturze zrozumiałam odczuwany podczas spotkania ostracyzm i rygoryzm moralny, prezentowany jako jedyny katolicki, zgodny z prawem natury punkt widzenia. To książka skierowana do młodzieży. Młodzież potrzebuje opowiedzianej dla niej historii Polski – czytamy we wstępie. Stąd brak źródeł rozlicznych cytatów, bibliografii, jakiejkolwiek literatury przedmiotu. Autor może więc bezkarnie prezentować młodzieży swoją wykładnię najnowszych dziejów Polski.

Z książką Kucharczyka nie sposób polemizować. Nie da się bowiem dyskutować z dogmatami. Z uwagi jednak na funkcje autora w instytucjach nauki rozdzielających fundusze na granty badawcze i jego bliskość z kręgami rządzącej partii istnieje niebezpieczeństwo wprowadzenia tej pozycji do obowiązkowego kanonu lektur szkolnych. Nieprzygotowany, przeciętny młody człowiek jest najbardziej wdzięcznym czytelnikiem; może przyjąć tę karykaturalną wizję dziejów Polski jako własną. Tymczasem książka jest wyłącznie wyrazem obsesyjnych lęków i kompleksów podzielanych przez prawicowe i populistyczne media oraz przez związaną z nimi opinię publiczną. Już zapowiedź wstępna, iż opisywane ostatnie stulecie Polski wyrasta z katolicyzmu jako podstawowego kodu kulturowego, który pozwolił nam przetrwać najtrudniejsze lata, który był i pozostaje najcenniejszym kapitałem kulturowym i społecznym, a my wszyscy dzisiaj ciągle żyjemy z odsetek od niego, pokazuje kierunek, w którym zmierza autor. Z obawy przed roztrwonieniem tego zasobu autor kreśli opowieść o dziejach Polski od 1914 do 2022 roku, wymierzoną przeciw uznanym za wrogów wszystkim niepodzielającym tej opinii. Symboliczną zapowiedzią treści książki jest okładka przedstawiająca Stefana Wyszyńskiego z otwartymi ramionami i Władysława Gomułki z zaciśniętymi dłońmi. Ich zmagania ideowe, światopoglądowe i polityczne zostały przeniesione na całe powojenne dekady, aż do końca 2022 roku.

Książka Kucharczyka wspiera się na kilku założeniach:

  • Polska zawdzięcza wszystko sobie samej;
  • Polska jest wybranym, heroicznym narodem, jednocześnie ofiarą, otoczoną i prześladowaną przez wrogów;
  • ostatnie trzydziestolecie, transformacja, to zmagania postkomunistów z autentycznymi patriotycznymi demokratami, którzy uwzględniając nauki prymasa Stefana Wyszyńskiego i papieża Jana Pawła II, mogą być dzisiaj wyłącznym gwarantem bezpieczeństwa państwa.

Treść książki odpowiada wprowadzonej do obiegu publicznego przez profesora Andrzeja Nowaka kategorii wspólnoty dumy i wspólnoty wstydu. Liczy się tylko pedagogika, która promuje historię afirmacyjną. W taki też sposób Kucharczyk przedstawia minione sto lat polskiej wspólnoty politycznej. Przy czym stanowczo podkreśla, że droga do odrodzenia polskości zawsze wiodła przez odrodzenie moralne. Autor przekonuje, że im więcej było świętości w wymiarze indywidualnym i społecznym, tym bardziej Polska liczyła się w Europie. Ma na to jakoby niezbite dowody: pokonanie rozbicia dzielnicowego wynikało z kultu św. Stanisława w XIII wieku; na potęgę państwa jagiellońskiego zapracowała swą świętością Jadwiga Andegaweńska; przezwyciężenie potopu szwedzkiego możliwe było dzięki mocnemu przylgnięciu narodu do Królowej Korony Polskiej. Ożywienie polskiego patriotyzmu w drugiej połowie XIX wieku poprzedzone zostało rewolucją moralną wyrażoną hymnem Boże, coś Polskę. To nie praca organiczna pozwoliła przetrwać germanizację i rusyfikację zaborców, lecz umożliwił to szlak pielgrzymkowy na Jasną Górę, bo, jak powtarza Kucharczyk za Janem Pawłem II, nie można zrozumieć Polski bez Chrystusa.

Nauki prymasa tysiąclecia traktuje on w ten sam sposób. Ten wielki strateg, strateg życia ducha i ciała – powtarzam słowa Kucharczyka – ostrzegał nas, co grozi, jeśli nie osiągniemy pułapu 60 – 80 milionów. Autor nie ma dla nas zatem dobrych wiadomości: nie ma odnawialności pokoleń, a po wstąpieniu do Unii Europejskiej odczuwamy jeszcze większy „upust krwi”. Zagrożeniem jeszcze większym jest wieszanie się na klamkach obcych myśli zamiast myślenia kategoriami i mózgami polskimi. Dlatego musimy dzisiaj stawić czoło próbom narzucenia nam obcego kodu kulturowego oraz sprzeciwić się tym którzy chcą swą opowieścią o Polsce nas zawstydzać.

Najważniejsze zadanie upatruje Kucharczyk w obudzeniu w sobie sumienia narodowego i w obronie przed obcymi modami: tolerancją dla LGBT czy uznaniem dla praw kobiet. Za równie ważne uznaje nieuleganie pokusie nowej Targowicy, skądkolwiek by ona miała przyjść. Jest przekonany, iż przeciwstawienie się polskim elitom, które afiliują się przy zagranicy, upatrują w Zachodzie duchowego mentora i chcą budować przyszłość na czyimś łaskawym chlebie, zawsze źle się kończy. Wszystko bowiem rozstrzyga się w sferze ducha. Dlatego obrona ducha narodu determinuje przetrwanie polskości.

Anna Wolff-Powęska

Artykuł ukazał się w:
Przegląd Polityczny 177/2023

 

Skip to content