W CZASACH POLITYCZNEJ smuty poszukujemy normalności i oddechu w kulturze. Stan oficjalnych relacji polsko-niemieckich jest więcej niż kiepski, politycy przestali rozmawiać; wydają raczej komunikaty i oświadczenia, Niemcy starają się głównie ograniczać szkody i przemilczać antyniemiecki jazgot polskojęzycznych, prorządowych mediów, natomiast rządzący w Polsce traktują te relacje instrumentalnie celem zyskania poklasku w elektoracie straszonym mityczną IV Rzeszą. Prawdziwa rozmowa odbywa się na szczęście na niższym piętrze kontaktów społecznych oraz w szeroko rozumianej sferze kultury.
Po 1989 roku zbudowaliśmy szczęśliwie solidne fundamenty polsko-niemieckich relacji, stając się partnerami na wszystkich polach. Obok silnych więzi gospodarczych najtrwalszy fundament udało się stworzyć w obszarze kultury i nauki z szeroką wymianą osobową oraz prężnie działającymi instytucjami. Warto w tym miejscu przywołać programy wydawnicze i tłumaczeniowe, publikację pomnikowych kompendiów, wzajemną recepcję dzieł literatury oraz przenikanie idei, czy metod badawczych. W polu instytucjonalnym okrzepły Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej, Polsko-Niemiecka Fundacja na rzecz Nauki, Uniwersytet Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, czy Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta we Wrocławiu. Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie oraz Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie realizują innowacyjne projekty naukowe, wykraczające poza bilateralne kontakty. To tylko najbardziej widoczne miejsca współpracy i wykuwania racjonalnych podstaw rozumienia się sąsiadów.
W sferze symbolicznej regres ostatnich lat jest ewidentny. Przestało działać Forum Polsko-Niemieckie, niemal zamarły kontakty polityczne, zredukowane do rytualnych wizyt polityków niemieckich na obchodach rocznic związanych z drugą wojną światową. Jaskrawym przykładem regresu współpracy jest zablokowanie wdrożenia wspólnego podręcznika dla szkół podstawowych Europa. Nasza historia, którego kolejne tomy przygotowywała profesjonalna grupa polskich i niemieckich historyków przy wsparciu rządowym. W 2021 roku polski MEN jednostronnie rozwiązał całą strukturę projektową i wieloletnia, wysoko oceniana praca została storpedowana na etapie wdrożenia. Widać młodzi ludzie nie powinni otrzymywać krytycznej i opartej na prawdzie lekcji historii. Zmitologizowane umysły na pewno łatwiej poddadzą się manipulacji.
Przyznawana na mocy Traktatu o Dobrym Sąsiedztwie i Przyjaznej Współpracy z 17 czerwca 1991 roku wspólna nagroda polsko-niemiecka od wielu lat już nie istnieje, mimo (a może właśnie dlatego) że zostali nią uhonorowani m. in. Tadeusz Mazowiecki, Hans Dietrich Genscher, Krzysztof Skubiszewski, komisja podręcznikowa, czy redakcja Tygodnika Powszechnego. W przestrzeni publicznej najbardziej widoczne są: przyznawana od 1999 roku Nagroda Viadriny dla osobowości zaangażowanych w dzieło porozumienia i współpracy Polaków i Niemców oraz literacka nagroda im. Samuela Bogumiła Lindego miast partnerskich Torunia i Getyngi, istniejąca nieprzerwanie od 1996 roku. Ta pierwsza posiada jasny, obywatelski i proeuropejski profil polityczny i jest kontestowana przez prawicę, co uwidoczniło się skandalem podczas edycji roku 2023. Ta druga ma profil literacki i zadziwiająco trwałe umocowanie w społecznej tkance dwóch zaprzyjaźnionych miast. To daje jej odporność na polityczne zadrażnienia, pozwalając dzięki kulturze kwitnąć aktywności społecznej. Ponad sześćdziesięciu laureatów (polskich i niemieckich twórców literatury) stanowi tego nieodparty dowód.
Być może najtrwalsze owoce przyniosły pomysły książkowe, które zrealizowane wypełniły półki wszystkich ważnych bibliotek i stanowią lekturę studiujących, bądź piszących o Niemcach. Te publikacje i edycje, wszystkie powstałe po 1990 roku, bardzo wzmocniły naszą naukę metodologicznie i poznawczo, pogłębiając jednocześnie współpracę pomiędzy dyscyplinami. Pomnikowym przedsięwzięciem stała się Poznańska Biblioteka Niemiecka, w ramach której w latach 1996 –2019 wydano pięćdziesiąt pokaźnych tomów. Wszystkie one w jakiś sposób realizowały program nakreślony przez założyciela i spiritus movens przedsięwzięcia, Huberta Orłowskiego, zawarty w haśle „Sąsiedztwo zobowiązuje”. Redaktorzy kolejnych tomów realizowali motto serii poprzez refleksje w obrębie trzech podstawowych wymiarów: w perspektywie dyskursu Nation-Building jako modernizacyjnej konstrukcji wspólnoty wyobrażonej, w postrzeganiu procesów historycznych w ich długim trwaniu oraz, gdy rzecz dotyczyła relacji polsko-niemieckich, w przyjęciu kategorii sąsiedztwa wyprowadzonej z pojęcia historii wzajemnych oddziaływań (Beziehungsgeschichte). Dzisiaj tych pięćdziesiąt tomów stanowi fundament każdej naukowej czy poważnej publicystycznej refleksji na temat naszego zachodniego sąsiada. Obszerniej o PBN oraz jej dalszych losach informowałem czytelników Przeglądu Politycznego w numerze 159 z 2020 roku.
Kolejnym wielkim przedsięwzięciem wydawniczym były Polsko-niemieckie miejsca pamięci. Ponad dziesięcioletnie prace badawcze, liczne konferencje i namysł nad kulturami pamięci w Polsce i w Niemczech zaowocowały wydaną w obydwu wersjach językowych w latach 2012–2015 dziewięciotomową edycją owych miejsc pamięci, wychodzących daleko poza samo tylko topograficzne czy geograficzne rozumienie tego pojęcia. Redaktorom kompendium, byli nimi Hans Henning Hahn i Robert Traba, przyświecał cel prezentacji i upowszechnienia w obu społeczeństwach wiedzy o bogactwie istniejących obrazów pamięci. Niemal setka autorów, nie tylko z Polski i Niemiec, opisała ponad sto miejsc pamięci, charakteryzujących nasze kultury. Komparatystyczne podejście było tu oczywistością, dodatkowo należało zmierzyć się z pytaniem o wzajemne wpływy i przenikanie naszych kultur pamięci. Tak powstał katalog wspólnych, oddzielnych i paralelnych miejsc pamięci, których żywotność w ich długim trwaniu jest poza dyskusją. Znajdziemy tu więc nie tylko eseje dotyczące Prus, Śląska, Gdańska, Mitteleuropy/ Międzymorza, ale także poświęcone takim fenomenom jak Kresy i niemiecki Wschód, pamięci o Maksymilianie Kolbem czy Bismarcku, o ucieczce i wypędzeniu, o „Solidarności”, o pakcie Ribbentrop –Mołotow, o Auschwitz, ale także o historycznym modelu kobiecości (KKK & Matka Polka), o Wyścigu Pokoju, czy motoryzacyjnych fascynacjach (maluch/garbus/trabant). Dla tych, których kontakt z wielotomowym kompendium odstrasza, został przygotowany poręczny wyciąg w postaci popularnego „Pomocnika historycznego Polityki” pt. Polacy i Niemcy. Tysiąc lat sąsiedztwa (nr 8/2018).
Trzecim przedsięwzięciem wydawniczym, nieco mniej znanym, jest seria Polonica leguntur, wydawana już od dwudziestu lat w krakowskiej oficynie Universitas staraniem przede wszystkim znanego wrocławskiego germanisty Marka Zybury. Jako komitet wydawniczy wspiera go tercet znakomitych znawców polskiej kultury: Andreas Lawaty (Niemcy), German Ritz (Szwajcaria) i Alois Woldan (Austria). Publikowane w serii prace mają w zamyśle zadać kłam popularnej swego czasu opinii, iż Polonica non leguntur (poloniców, czyli literatury polskiej się nie czyta). Obojętność znacznej części społeczeństwa niemieckiego wobec Polski, wzmacniana w XIX wieku taką opinią przez prusko-niemieckie środowiska naukowe, poczyniła wymierne straty w recepcji polskiej kultury w Niemczech. Po 1945 roku pojedynczy tłumacze, publicyści, poloniści i inni pośrednicy niemieccy uczynili wiele, aby zmienić ten stan rzeczy. Karl Dedecius i Henryk Bereska, Heinrich Kunstmann i Heinrich Olschowsky, Brigitte Schultze czy Matthias Freise przybliżyli swymi przekładami i pracami krytycznymi literaturę polską niemieckim czytelnikom. Historycy jak Klaus Zernack, Michael Müller, czy Hans-Jürgen Bömelburg zerwali z paradygmatem wykluczania Polski z refleksji nad dziejami Europy i naszego w niej sąsiedztwa. Monografie poświęcone polskim dziejom i kulturze zakorzeniły się już w niemieckim pejzażu badawczym, gorzej sprawa się ma w obszarze literatury popularnej i wiedzy potocznej. Dlatego warto z naszej strony dowartościować badania niemieckich uczonych i uprzystępniać je polskiej publiczności, gdyż w dialogu może wytworzyć się tak potrzebna wartość dodana.
Jak piszą redaktorzy w nocie wydawniczej seria Polonica leguntur poświęcona jest prezentacji recepcji piśmiennictwa polskiego (od literatury pięknej po dokumentarną) w niemieckim kręgu językowym. Monografie oraz zbiory prac polskich i tłumaczonych składające się na kolejne tomy tej serii, przedstawiają proces translacyjnego przyswajania piśmiennictwa polskiego w niemieckim kręgu językowym na przestrzeni wieków, adaptacyjnego wchłaniania go przez tamtejszy krwiobieg kulturowy oraz towarzyszącą temu refleksję krytyczną. Wydany w 2023 roku pod nieustającym patronatem Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego 25 tom serii dowodzi faktu, iż materiału do prezentacji jest całkiem sporo. Recepcja piśmiennictwa polskiego w Niemczech nie jest więc efemerydą, co jest tym ważniejsze, że przez wiele dziesięcioleci to właśnie poprzez Republikę Federalną literatura polska wkraczała do europejskiego obiegu literackiego. Wystarczy przywołać przykłady bogatej i wpływowej recepcji dzieł Witolda Gombrowicza, Tadeusza Różewicza. Stanisława Lema, Stanisława Jerzego Leca, Zbigniewa Herberta, czy Wisławy Szymborskiej. Z dwóch wczesnych tomów serii (Patagończyk w Berlinie, t. 2 oraz Gęba Erosa Olafa Kühla, t. 6) poznamy zaskakująco żywą recepcję utworów Gombrowicza w Niemczech. Monografia Alfreda Galla Humanizm performatywny. Polemika z filozofią w praktyce literackiej Gombrowicza, (t. 12) wnosi nowe akcenty badawcze, cenne również dla polskich czytelników tego pisarza. Monograficzne tomy otrzymali nasi nobliści, badacze z obydwu krajów poświęcili im swoje studia – Beata Halicka Niektórzy lubią poezje. Wiersze Wisławy Szymborskiej w Niemczech. t. 5 oraz Gerhard Bauer Radość pytania. Wiersze Wisławy Szymborskiej, t. 9; natomiast Matthias Freise pokazał się w serii – wydanym w renomowanym niemieckim wydawnictwie jeszcze w 2014 roku – studium Czesław Miłosz i historyczność kultury, t. 19. Wszystkie te publikacje pokazują, że polscy autorzy nie tylko są czytani na niemieckim rynku, one pokazują też, jak ich utwory są czytane. Odczytanie „naszych” pisarzy przez „obce” okulary pozwala wzbogacić własną refleksję nie tylko nad ich twórczością. Solidne literaturoznawcze i filozoficzne „rusztowania” prac Galla czy Freisego kreślą nowatorskie linie interpretacyjne, wzbogacające nasze odczytania tych dzieł.
Źródłowy charakter posiadają wybory listów, jakie wymieniali przez dziesiątki lat wybitni intelektualiści. Otrzymaliśmy więc korespondencję, jaka łączyła Tadeusza Różewicza i Karla Dedeciusa (2 tomy) oraz Heinricha Kunstmanna z Witoldem Wirpszą i Zbigniewem Herbertem. Panoramiczny przegląd stosunków polsko-niemieckich w osobistej perspektywie przynoszą tomy dwóch wybitnych znawców tematu. Andreas Lawaty poświęca zebrane eseje ludziom pióra żyjącym od XVIII wieku do współczesności, śledząc ich aktywność oraz rozwijane koncepcje (Intelektualne wizje i rewizje w dziejach stosunków polsko-niemieckich XVIII–XXI wieku, t.16). Heinrich Olschowsky pokazuje klucze do rozumienia polskiej kultury z perspektywy uczestnika życia literackiego w NRD, kiedy to niepostrzeżenie wysiłki pośrednika przekształcały się w przygodę przemytnika, szmuglującego na oczach cenzora duchową kontrabandę przez granicę języka i kultury. (Klucze do kultury. Z perspektywy niemieckiej o literaturze polskiej, t.17). Nową niemiecką refleksję historyczną reprezentują Hans-Jürgen Bömelburg ze studium Polska myśl historyczna a humanistyczna historia narodowe 1500 -1700 (t.14) oraz Stefan Troebst Europa Środkowo-Wschodnia. Polska i Niemcy w Europie (t. 24).
Ostatni, 25 tom serii autorstwa Marka Zybury Odsłony dialogu przynosi swego rodzaju podsumowanie kilku stuleci naszych relacji. Odczytać to można przede wszystkim w obszernym eseju Der Geist Polonias. Dwa wieki recepcji kultury polskiej w Niemczech 1741–1942. Budując ramę negatywnej nowoczesnej narracji antypolskiej pisze autor: Wiek XVIII rodzi w niemieckiej narracji o Polsce na podglebiu ideologii oświeceniowej i w politycznych warunkach absolutystycznej formy rządów krajów niemieckich wyobrażenia, które, ewoluując potem mniej lub bardziej, w gruncie rzeczy trwale określą niemiecki wizerunek Polski i Polaków aż po obecne czasy – a na pewno żywe były one jeszcze w minionym stuleciu.
Długo i mozolnie trzeba więc było prostować te bezdroża historii, aby przejść do dialogu, co publikacja Zybury równie przekonująco pokazuje, szkicując choćby działalność wybitnych postaci życia kulturalnego i politycznego (Bronisław Huberman, Otto Forst de Battaglia, Heinrich Kunstmann, Richard von Weizsäcker, Karl Dedecius). Zdaniem Dedeciusa, cytowanym w omawianym tomie, można też spuentować nieustające powołanie intelektualistów polskich i niemieckich, ważne szczególnie w czasach marnych, zawinionego przez polityczną małość regresu naszych relacji: Stoimy przed zadaniem odsłaniania dawnych korzeni istniejącej między nami wspólnoty, wydobywania na światło dzienne elementów pozytywnych, a unikania pomnażania zaszłości negatywnych, tak aby ponownie zbliżyć europejskie narody Polaków i Niemców. Od kilku lat nabiera to szczególnej wagi i aktualności. Publicznym zadaniem intelektualistów jest przeciwdziałanie sytuacji nakręcania negatywnych emocji podszytych stereotypem. Tak jak przeminął utrwalany w naszych dziejach „fatalizm wrogości” (Stanisław Stomma), tak – oby jak najprędzej – skończył się nakręcany politycznie „fantazmat wrogości”.
Leszek Żyliński
Artykuł ukazał się w:
Przegląd Polityczny 180/2023