Pogranicze, tolerancja i wolność | Bogdan Twardochleb

Andrzej Łazowski, artysta fotografik w krainie „Dazwischen/Pomiędzy”

Działania Łazowskiego personifikują przestrzeń publiczną. Zwracają uwagę na wartość, jaką ma nasycanie konkretnego miejsca wizerunkami i przeżyciami konkretnych osób. Chodzi o to, żeby przestrzeń nie była anonimowa, żebyśmy my nie byli w niej wobec siebie anonimowi i obcy, także (a może zwłaszcza!) na pograniczu, w „Krainie Pomiędzy”, gdzie tak istotne są punkty orientacyjne i gdzie powinno się patrzeć tak, by widzieć jak najdalej.

Choć w pierwszych miesiącach tego roku greifswaldzki Dom Literatury Koeppenhaus przygotował wystawę szczecińskiego fotografika Andrzeja Łazowskiego „Wolność – Freiheit. Szczecin – Greifswald – Miejsca Wolności”, to jednak z powodu pandemii nie otworzył jej dla odwiedzających. Film, który o niej opowiada, dostępny jest w Internecie.

Na wystawę do Greifswaldu Andrzej Łazowski przygotował kilkadziesiąt czarno-białych portretów, przedstawiających mieszkańców północnego polsko-niemieckiego pogranicza. Każdy z nich dopełnił swój wizerunek krótkimi przemyśleniami o wolności. W sygnalizowanym filmie szczeciński historyk Eryk Krasucki mówi, że czasy najlepsze dla obu miast wiążą się z wolnością ich mieszkańców. Dodajmy, że Łazowski też mieszka na pograniczu – w Szczecinie i powiecie Vorpommern-Greifswald. Często pomiędzy nimi podróżuje.

Gdy miał 22 lata, a więc w roku 1995, został laureatem Nagrody Artystycznej Miasta Szczecin, przyznanej mu za głośny wówczas w lokalnym środowisku album „Portrety szczecinian”. Potem był jeszcze „Szczupakiem” szczecińskiego dodatku „Gazety Wyborczej” i nominatem do nagrody „Droga do wolności”. Portretowi jest wierny do dziś. Dotychczas prezentował swoje prace na ponad 50 wystawach w kilku krajach, w tym oczywiście w Niemczech i Polsce, najczęściej na pograniczu, w „Krainie Pomiędzy”. Uczestniczy w działaniach, które ją kreują, poznaje ludzi i krajobrazy. Gdy Polska przyłączyła się do strefy Schengen, pojechał ze znajomymi na mostek graniczny między wioską Rieth (Niemcy) a miasteczkiem Nowe Warpno (Polska) i przecinali tam druty kolczaste, które od końca II wojny światowej dzieliły go na część polską i niemiecką. Uwalniając mostek od drutów, przywrócili należną mu z definicji powinność łączenia przestrzeni i ludzi. Zresztą członkostwo Niemiec i Polski w Unii Europejskiej i strefie Schengen sprawia, że pogranicza obu państw – „Kraina Pomiędzy” – stały się przestrzenią obopólnych społecznych oddziaływań. Pandemia mocno je ograniczyła, lecz gdy minie, odżyją.

W klimatycznym, jak dziś się mówi, a na pewno fotogenicznym zaułku Szczecina, w trzypiętrowym domu z czasów niemieckich, Łazowski z kilkorgiem bliskich mu wiekiem twórców stworzył Kamienicę Artystów. Czuje się artystą wolnym, aczkolwiek codzienność, konieczności i życiowe wybory dookreślają to poczucie. Wygląda na to, że jego związki ze Szczecinem i pograniczem są trwałe. I tu, i tu buduje przestrzenie artystycznych poszukiwań i społecznych obserwacji. Stworzył kiedyś projekt trasy turystycznej szlakiem wież widokowych od Szczecina i Cedyni do Berlina. Chyba jest idealistą i fantastą, ponieważ chciał zaproponować turystom, aby wspinali się na nie niczym na punkty orientacyjne i patrzyli przed siebie. Nie jest fotograficznym kronikarzem pogranicza. Nie wszystkie portrety, które tworzy, układają się w jego spersonifikowany współczesny wizerunek.

***

Jest prezesem Stowarzyszenia Czas Przestrzeń Tożsamość. Od kilkunastu lat stowarzyszenie, oprócz innych działań, publikuje dwujęzyczne, polsko-niemieckie książki, edytorsko wycyzelowane, bogato i ciekawie ilustrowane, starannie wydane do spółki ze szczecińską drukarnią i oficyną KAdruk.

Najpierw ukazywały się popularne monografie, a raczej biografie miasteczek i wiosek podszczecińskiej części pogranicza oraz osiedli i ważnych miejsc Szczecina. Ich autorzy to historycy, historycy sztuki, publicyści oraz fotografik – Andrzej Łazowski. Już sam układ książek podkreśla, że wspólna dla tych miejsc, mimo różnych dziejów, jest graniczna cezura roku 1945, gdy z dnia na dzień musieli je opuścić ich odwieczni mieszkańcy, a puste miejsca zasiedlili ludzie nowi, nieznający i wówczas nieciekawi ich niemieckich biografii. Dopiero po latach zaczęli je poznawać.

Seria, którą zainicjował Łazowski, przenosi we współczesność – ponad granicą roku 1945 – między innymi dzieje templariuszy z Rurki (Rörchen) pod Chojną, joannitów ze Swobnicy (Wildenbruch) pod Gryfinem, dorobek Elizabeth von Arnim z Rzędzin (Nassenheide) pod Szczecinem, która na przełomie XIX i XX wieku właśnie tam napisała popularną powieść „Elżbieta i jej ogród”, tłumaczoną na wiele języków (polski także) i wznawianą do dziś. Owo łączenie dziejów niemieckich i polskich w jedną biografię jest tworzeniem wspólnej przestrzeni pamięci. Ma w sobie coś z rozcinania zasieków na mostku między Rieth a Nowym Warpnem, uwalniania drogi.

Łazowski już wcześniej opracowywał podobne książki. Ze starszym od siebie o – bagatela! – 50 lat znanym szczecińskim archiwistą Bogdanem Frankiewiczem (zm. 2003) opublikował między innymi album „Police i okolice w starej fotografii – Pölitz und Umgebung in alten Auf nahmen”. Przygotował do druku zdjęcia poszczególnych miejscowości, a przede wszystkim ich dawnych mieszkańców. Ich wizerunki pieczołowicie oczyścił z nalotu czasu, wydobył z nieistnienia i włączył do współczesnej pamięci miasta. Starymi zdjęciami zilustrował też książkę Radosława Skryckiego „Chojna. Impresje sprzed wieku / Königsberg in der Neumark. Bilder aus einer vergangenen Zeit”, wydaną przez Stowarzyszenie Czas Przestrzeń Tożsamość w serii o nazwie – jakżeby inaczej! – „Wehikuł Czasu”.

***

Stowarzyszenie wydaje też serię „Na pograniczu” („Grenznah”). Patronuje jej magazyn „DIALOG”, a poszczególne książki gromadzą biografie mieszkańców pogranicza, którzy w swoim życiu znaleźli się w sytuacjach granicznych. Ukazują się według pomysłu Łazowskiego, z portretami jego autorstwa, są dwujęzyczne, adresowane do mieszkańców po obu stronach granicy.

Pierwszy był tom „A ty zostaniesz ze mną / Du aber bleibst bei mir”, zbiór rozmów Kingi Konieczny z Niemcami, którzy po 1945 roku nie wyjechali do Niemiec i mimo dramatycznych często przeciwności stworzyli swoje domy na Pomorzu Zachodnim. Druga książka, „Matki Solidarności / Mütter der Solidarność”, to opowieści Kingi Konieczny o kobietach, które tworzyły szczecińską Solidarność, organizowały pomoc dla internowanych, były szykanowane. (Łazowski przygotował też wystawę ich portretów, która była prezentowana w Polsce i Niemczech). W trzeciej książce, „Złodzieje wiary i nadziei / Gestohlener Glaube, gestohlene Hoffnung”, znalazły się relacje Polaków, byłych robotników przymusowych i więźniów hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Spisał je i opracował Remigiusz Rzepczak. Obaj autorzy kończą pracę nad książką czwartą, zatytułowaną „Bezkres horyzontu / Unendlicher Horizont”. Zebrali w niej opowieści i zdjęcia Polaków i Niemców, wywiezionych w latach 1940–1947 na Syberię – wspomnienia o traumie zsyłki, lecz także o przełamywaniu w jej warunkach granic polsko-niemieckiej wrogości (również polsko-rosyjskiej), rozcinaniu mentalnych zasieków, zaskakującym doświadczaniu wspólnoty losu.

Działania Łazowskiego personifikują przestrzeń publiczną. Zwracają uwagę na wartość, jaką ma nasycanie konkretnego miejsca wizerunkami i przeżyciami konkretnych osób. Chodzi o to, żeby przestrzeń nie była anonimowa, żebyśmy my nie byli w niej wobec siebie anonimowi i obcy, także (a może zwłaszcza!) na pograniczu, w „Krainie Pomiędzy”, gdzie tak istotne są punkty orientacyjne i gdzie powinno się patrzeć tak, by widzieć jak najdalej.

Jakie będą losy serii „Na pograniczu”? Zgodna z jej ideą byłaby między innymi książka (i wystawa) o kobietach w enerdowskiej opozycji demokratycznej na terenie dzisiejszego Pomorza Przedniego i kolejna, o pracy przymusowej zarówno Polaków, jak i Niemców. Przypomnijmy, że w 2012 roku archiwiści i historycy z Greifswaldu i Szczecina zorganizowali konferencję „Praca przymusowa na Pomorzu w latach 1939–1950”. Mówiono na niej właśnie o tych sprawach. Oczywiście, książek o tematyce podobnej do tych, jakie publikuje Stowarzyszenie Czas Przestrzeń Tożsamość, jest już w Polsce zachodniej i północnej dużo, aczkolwiek nie zawsze są dwujęzyczne.

Książki szczecińskiego stowarzyszenia są też uniwersalne, a to w tym sensie, że włączają się w tworzenie ponadnarodowej tożsamości pogranicza.

***

Łazowski fotografik to głównie autor portretów, „pasjonat ludzkich twarzy” – jak pisano charakteryzując wystawę „Portrety szczecinian II” (2007). Marianna Michałowska (ASP Poznań) pisała, że poświęcił każdemu fotografowanemu człowiekowi wiele uwagi, dążąc do tego, aby „cząstka jego osobowości” przeniknęła do zdjęcia. Podkreślała – co w kontekście niniejszego artykułu szczególnie trafne – że zapisana w nich prywatna pamięć „współtworzy sferę wspólnej tożsamości”.

W dorobku Łazowskiego są wystawy portretów kapitanów, nauczycieli, aktorów, dziennikarzy niemieckich i polskich, mieszkańców leżącej nad Odrą przygranicznej wsi Zatoń Dolna, członków współczesnej załogi parowego lodołamacza „Stettin”, zbudowanego w Szczecinie w 1933 roku, którzy po roku 1990 przypływali na nim z niemieckiej Kilonii do biograficznie macierzystego portu w Polsce. Łazowski to również autor portretów mieszkańców polsko-niemieckiego pogranicza, które prezentował między innymi na wystawach: „Na pograniczu”, „Ludzie pogranicza”, „Jestem z Pomorza”, „Pomiędzy/Dazwischen”.

***

Łazowski opisuje pogranicze jako przestrzeń między Szczecinem a Berlinem, Warszawą a Berlinem, Zgorzelcem a Wolgastem – strefę bezpieczeństwa, centrum Europy. Podobnie uważa Michael Kurzwelly, artysta z Frankfurtu nad Odrą i Słubic, działający w przestrzeni publicznej, twórca Słubfurtu i Nowej Ameriki. Łazowski to uczestnik wielu jego przedsięwzięć oraz współautor przewodnika „Nowa Amerika. Ein Land dazwischen / Kraj pomiędzy”.

Jako że koncept Nowej Ameriki jest znany, przypomnę tylko, że chodzi o intencjonalną przestrzeń wzdłuż granicy polsko-niemieckiej, nie całkiem wirtualne quasi państwo po obu stronach Nysy Łużyckiej i Odry, które ma różne atrybuty państwa prawdziwego, w tym język. Jest on polsko-niemiecką kompilacją słów, czymś pomiędzy językiem niemieckim a polskim: część każdego nowoamerikańskiego słowa jest polska, część niemiecka. Według tej prostej reguły tworzone są nowoamerikańskie nazwy geograficzne, na przykład Jajkosin (Eggesin), Zgorzelic (dwumiasto Zgorzelec i Görlitz), Śledźdorf (Heringsdorf). Są to oczywiście kalambury, lecz kryje się w nich sugestia, może teza (czy tylko artystyczna?), że pogranicze, kraj „pomiędzy”, tworzy swój kod językowy (kulturowy), wyrażający jego tożsamość, bliski jego mieszkańcom.

Z inspiracji nowoamerikańskich zrodził się polsko-niemiecki festiwal sztuki KUKUKA (od słów: Kultura, Kunsztuka, Kajuta). Łazowski (Czas Przestrzeń Tożsamość) organizował go przez kilka lat z Martinem Schröterem z Wolgastu (HOP Transnationales Netzwerk Odermündung e.V.). Grupa festiwalowa mustrowała co roku na jacht i, płynąc nim, zawijała do polskich i niemieckich, a w tym wypadku nowoamerikańskich portów nad Odrą (Oderą) i Zalewem Szczecińskim (Zalaffem KuKuKa), gdzie realizowano różne inicjatywy kulturalne. Iskry festiwalu wygasły po kilku latach – zostały doświadczenia i rozpoznania przestrzeni pogranicza.

Łazowski współinicjował debaty o pograniczu, zorganizował wiele innych akcji i przedsięwzięć. Bezskutecznie próbował rozszerzyć na teren podszczeciński popularną na Pomorzu Przednim akcję KunstOffen (otwieranie w Zielone Świątki galerii sztuki i pracowni artystów), współpracuje ze stowarzyszeniem polenmARkT w Greifswaldzie, z ośrodkiem artystów Schloss Bröllin pod Pasewalkiem, współorganizował spotkania na trójstyku granic Brandenburgii, Meklemburgii-Pomorza Przedniego i Polski.

***

Specyficzna pamięć i tożsamości pogranicza muszą opierać się o jakiś zespół wartości, który opisywałby (albo antycypował) charakter przestrzeni „pomiędzy”. W swoich działaniach Łazowski i Stowarzyszenie Czas Przestrzeń Tożsamość sugerują, o jakie wartości chodzi. Wyczytać to można choćby w wysuwanych przez nich inicjatywach nadania tytułów Honorowego Obywatela miasta Szczecin między innymi profesorowi Władysławowi Bartoszewskiemu, odkrywcy nowych gwiazd i planet profesorowi Aleksandrowi Wolszczanowi, historykowi Pomorza profesorowi Gerardowi Labudzie, przywódcy Solidarności Lechowi Wałęsie, poetce Joannie Kulmowej.

Latem 2020 roku Łazowski zaprezentował w Szczecinie wystawę portretów „Face to face. W poszukiwaniu człowieczeństwa”. Na pytanie, czym jest człowieczeństwo, jeden z portretowanych, Artur Zych, odpowiedział: „Człowieczeństwo to empatia, zrozumienie, akceptacja i solidarność z innymi ludźmi”.

„Kraina Pomiędzy” to tolerancja. W Domu Bonhoeffera przy parafii luterańskiej w Szczecinie w 2019 roku otwarto wystawę Andrzeja Łazowskiego „Tolerancja – Toleranz”. Autor wystawił portrety prawie 30 osób, dopełnione ich przemyśleniami o tolerancji. Wystawa towarzyszyła dorocznej Międzynarodowej Konferencji Bonhoefferowskiej, podczas której został odsłonięty pomnik Tolerancji, wpisując parafię i miasto do światowej Sieci Tolerancji z centrum w Wiesbaden (Hesja). Łączy ona miasta w różnych państwach, w których znajdują się analogiczne pomniki, różniące się tylko umieszczonymi na nich cytatami. W Szczecinie wybrano zdanie Dietricha Bonhoeffera: „Kościół jest tylko wtedy Kościołem, jeśli jest dla innych” oraz fragment Deklaracji Zasad Tolerancji UNESCO: „Praktyka tolerancji, pozostająca w zgodzie z szacunkiem dla praw człowieka, nie oznacza tolerowania społecznej niesprawiedliwości czy porzucenia lub osłabienia czyichś przekonań. Oznacza, że ktoś może trzymać się własnych przekonań oraz godzić się, że inni trzymają się swoich. Oznacza pogodzenie się z faktem, że istoty ludzkie, różne z natury co do wyglądu, sytuacji życiowej, mowy, zachowania i wyznawanych wartości, mają prawo żyć w pokoju i być takie, jakie są. Oznacza również, że nie powinno się narzucać innym swoich poglądów”.

***

Centrum pogranicza to dla niego Szczecin. Poświęca mu w swej twórczości maksimum tożsamościowej uwagi. Większość osób, które portretuje, to szczecinianie, o czym już wspomniałem. Dodajmy jeszcze, że uczestniczył też w przedsięwzięciu „Skąd jesteśmy?”. Była to wieloraka prezentacja (wystawa, gra rodzinna, spektakl) biografii kilkunastu szczecińskich rodzin, wywodzących się z różnych stron Polski i świata – od powojennych osadników, po współczesnych imigrantów z Syrii. Przygotowywał wystawy „Portrety szczecinian”, „Matki Solidarności” i „Ciągle widzę ich twarze”. Ta ostatnia dotyczyła ofiar Grudnia ’70 i pokazana została – jak niejedna – w przestrzeni publicznej. Łazowski jest pomysłodawcą stałej akcji „Drzewka Pamięci”, którą przy wsparciu instytucji miejskich współorganizuje głównie ze swym stowarzyszeniem. Jesienią każdego roku z grupą osób sadzi na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie drzewka upamiętniające zmarłych mieszkańców miasta, którzy w Szczecinie nie mają grobów. Przypomina ich biografie i wizerunki, apeluje o pamięć.

Łazowski i stowarzyszenie chcą w „Krainie Pomiędzy” kultywować dorobek związanych z nią artystów. Stworzyli serię wydawanych w językach polskim i niemieckim eleganckich albumów, które przybliżają twórczość nieżyjących już polskich twórców ze Szczecina. Jako że są promowane także na niemieckim pograniczu, dobrze byłoby, aby dołączyć do niej monografie twórczości artystów niemieckich. Potrzeba na to i sił, i pieniędzy.

W 2019 roku, w 30. rocznicę przełomowych wyborów 4 czerwca 1989 roku w Polsce, Łazowski zaprezentował wystawę 50 portretów, zatytułowaną „Szczecin – mikrocentrum Europy 2045”. Zostały do niej włączone wypowiedzi osób portretowanych na temat wolności, opracowane przez Krzysztofa Żurawskiego – byłego dziennikarza gazet związanych z „Solidarnością”, a wcześniej, jeszcze w RFN, z emigracją, pomysłodawcę i jednego z organizatorów wystawy „Polska bez cenzury”, podczas której zachodnioniemiecka Polonia zbierała pieniądze na pomoc dla niezależnych wydawnictw w PRL. Na wystawie można więc było przeczytać, że tylko ludzie wolni mogą być szczęśliwi, że w wolności mieszka piękno życia, że nadmiar wolności może być złem, że być wolnym to robić coś dobrego dla innych, móc decydować o sobie, mieć możliwość wyboru, w tym także wyboru konieczności. Odpowiedzi są proste, lecz czy oczywiste? Portrety są pogodne. Autorzy wystawy pisali, że określenie „mikrocentrum Europy 2045” w tytule „nawiązuje do niedalekiej, ale i do odległej przyszłości”. Minie wtedy 100 lat od granicznej cezury roku 1945.

***

Do wystawy jej autorzy dołączyli portrety i wypowiedzi niemieckich mieszkańców Pomorza Przedniego, związanych między innymi z Nową Ameriką i Schloss Bröllin: naukowców, fotografików, artystów. Rozszerzyli ją więc na całe pogranicze, całą „Krainę Pomiędzy”, i pod tytułem: „Wolność – Freiheit. Szczecin – Greifswald – Miejsca Wolności” przygotowali do prezentacji w Koeppenhaus w Greifswaldzie. W Internecie można obejrzeć o niej dwudziestominutowy film. Jeden z portretowanych, Heinz-Erich Gödecke, muzyk z Hamburga i pomorskiego Gribow, skomponował do niego muzykę. O wolności mówi, że „jest (…) tym, co jest tu i co jest w nas”. „Warunkiem wolności jest życie w państwie, w którym można polegać na prawie” – podkreśla Anja Müller, artystka z Wolgastu, a Peter van Hessen, fotografik, mieszkający w Berlinie, Hamburgu, malutkim Lychen (Brandenburgia) i Nowej Americe, dodaje, że dla niego wolność kończy się wtedy, gdy swoją wolnością zakłóca wolność innych ludzi, ustala dla nich zasady lub gdy „ludzie ustalają zasady dla mnie, ponieważ ograniczam ich swobody”. Przywołajmy jeszcze opinię Patryka Derejczyka ze Szczecina: „Wolność jest dla mnie jak dwustronny medal, gdzie z jednej strony mam moje prawo do wolności, lecz z drugiej strony kończy się ono tam, gdzie zaczynają się prawa do wolności innych. Ta druga strona to dla mnie tolerancja”.

Wystawę komentuje Eryk Krasucki: „W tych wypowiedziach pojawiają się często określenia ‘wolność słowa’ i ‘wolność wyboru’, które bardzo mocno konstytuują definicję wolności. Pojawia się też granica, która jest granicą możliwości, czyli wolność to są też możliwości, ograniczone na różne sposoby: przez zdrowie, warunki przemieszczania się, co jest bardzo ważne dziś, w momencie ograniczeń pandemicznych (…). To pokazuje nam, uczy nas, jaką wartością jest wolność”.

***

Twórczość Łazowskiego coraz bardziej koncentruje się na „Krainie Pomiędzy”. Czy w 2045 roku Szczecin będzie mikrocentrum Europy? A może już jest? Najważniejsze, by zmierzać w tym kierunku, tworzyć owo mikrocentrum. A to oznacza wypełnianie pogranicza odpowiednimi znaczeniami, tworzenie punktów orientacyjnych jego tożsamości, zespołu wartości, pamięci, która byłaby niczyja w tym sensie, że wspólna dla obywateli pogranicza, przestrzeni dazwischen/pomiędzy. Nie może to oznaczać jakichkolwiek koncesji na rzecz tej czy drugiej strony, zapominania o faktach, ulg w ocenach, sankcjonowanych zasadą poprawności, bo to wykluczałoby możliwość zrozumienia i porozumienia. Dialog w tej przestrzeni będzie trwały i pożyteczny tylko wtedy, gdy nie będzie unikał zwłaszcza trudnych problemów i zaszłości, gdy będzie bez cenzury. Wtedy większa będzie szansa, że nie odrodzą się narodowe zasieki, lecz przeciwnie – będzie można rozcinać kolejne, przywracając wszystkim mostom w „Krainie Pomiędzy”, także mentalnym i symbolicznym, przypisane im z definicji funkcje.

***

Uniwersytecki Szczecin i uniwersytecki Greifswald, centrum Pomorza Przedniego, są od jakiegoś czasu tak zwanymi miastami partnerskimi. Choć wciąż zbyt mało to praktycznie znaczy (być może wyczerpała się atrakcyjność idei miast partnerskich?), to jednak oba miasta wspólnie przyznają od prawie 20 lat polsko-niemiecką nagrodę o nazwie Pomerania Nostra, szczególnie ważną w kontekście spraw opisywanych w niniejszym artykule.

Andrzej Łazowski i Stowarzyszenie Czas Przestrzeń Tożsamość przygotowują Forum 2045 – wieloletnie przedsięwzięcie, o którym można przeczytać, że „ma do 2045 roku zbliżać kulturowo i politycznie mieszkańców polskiego Pomorza Zachodniego, niemieckiego Pomorza Przedniego i Szczecina”.

Bogdan Twardochleb publicysta, eseista, dziennikarz, przez wiele lat odpowiedzialny za problematykę polsko-niemiecką w dzienniku „Kurier Szczeciński”, do 2019 r. redaktor dodatku „Przez granice – Über die Grenzen”.

Film o wystawie „Wolność – Freiheit. Szczecin – Greifswald – Miejsca Wolności – Freiheit – Wolność. Stettin – Greifswald – Orte der Freiheit” można znaleźć na YouTube wersja w języku polskim  / wersja w języku niemieckim.


Magazyn Polsko-Niemiecki
DIALOG
135/2021
 

Skip to content